Jakiś czas temu pokusiłam się o wydzierganie chusty. Miałam cztery różne kolory tej samej wełenki, które zostały z wcześniejszych projektów. Nie było ich na tyle, aby z każdego zrobić jakąś osobną drobnostkę. Poszłam zatem na całość i połączyłam je razem. Powstała moja kolorowa chusta Haruni.
Dziergałam ją w grudniowe wieczory. To już było tak dawno. Po zblokowaniu prezentuje się całkiem przyzwoicie. Przynajmniej mnie się podoba.
Z moich własnoręcznie wydzierganych chust mam jeszcze do pokazania tę, która była moją pierwszą. Muszę tylko, albo aż, wykonać odpowiednie zdjęcie. Jak na razie pogoda nie dopisuje. U mnie w tej chwili burza. A przy sztucznym świetle kolory wychodzą fatalne.
***
Tak jak pisałam w komentarzu do poprzedniego posta, wybrałam już wzór serwety, którą od kilku dni staram się szydełkować. Jest już kawałek; zaczyna być widoczny wzór. Niedługo pojawią się pierwsze fotki.
Skończyłam natomiast moją szydełkową chustę. Aktualnie suszy się po małej przepierce. Zatem następnym razem będzie sporo zdjęć.
***
Witam również nową Obserwatorkę bloga.
Świetna :-) Teraz masz jedyną i niepowtarzalną wspaniałą chustę :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję. Bardzo ja lubię i otulam się nią kiedy tylko można.
UsuńWitaj, podoba mi sie, bardzo lubie chusty i uwielbiam je ogladac,pozdrawiam, ania
OdpowiedzUsuńTeż lubię podziwiać chusty na różnych blogach; ich robienie również jest przyjemne.
Usuń